Jak uratować nieruchomość przed licytacją? Historia naszych Klientów z Łodzi.
Opowiedziana przez Państwa Marka i Monikę Wirtek z Łodzi – za ich zgodą.
„Licytacja – jeszcze do niedawna to słowo kojarzyło mi się wyłącznie z serwisem Allegro.
Mogę śmiało stwierdzić, że miałam bajeczne, niemal wymarzone życie, oczywiście jak na polskie warunki przystało.
Kupiliśmy z mężem dom, oczywiście na kredyt, bo kto w dzisiejszych czasach dysponuje taką gotówką.
Niedługo potem okazało się, że jestem w ciąży, więc ogólnie rzecz ujmując – istna sielanka. Niestety, kiedy wszystko zaczyna iść po naszej myśli, prędzej czy później musi nastąpić jakiś zgrzyt. I nastąpił…
Zbliżał się termin porodu – moment wyczekiwany nie tylko przez nas, ale i przez cała rodzinę. Wiecie – pierwszy syn etc. Wiedzieliśmy, że to chłopiec. Na kilka miesięcy przed rozwiązaniem zaczęliśmy urządzać pokój dla naszego maleństwa.
Ten kto ma to już za sobą wie, że to również generuje pewne koszty – prawdę mówiąc nie małe. Czas leciał, leciał i leciał i nagle… Podczas jednej z wizyt kontrolnych dowiedzieliśmy się, że nasz wymarzony chłopczyk rozwija się nieprawidłowo.
Przewertowaliśmy tysiące książek i artykułów, aby jak najwięcej dowiedzieć się o chorobie naszego maleństwa i o tym z czym będziemy musieli walczyć gdy ten się urodzi.
Nie wiedzieliśmy czy kosztowne zabiegi i rehabilitacje coś dadzą – jedno było pewne, chcieliśmy walczyć. Któż nie chciałby walczyć o własne dziecko? Po porodzie było coraz gorzej. Nasza kruszynka niemal umierała na naszych oczach.
Początkowo pomagała nam rodzina.
Mieliśmy niewiele oszczędności, a wszystkie kredyty i pożyczki szły na leczenie Maksa – naszego syna. W ciągu zaledwie kilku miesięcy zadłużyliśmy się jak nigdy w życiu.
Wszystkie marzenia o wymarzonym życiu „wyparowały”. Liczyło się tylko zdrowie naszego niewinnego, bezbronnego maleństwa. Długi rosły i rosły, a my nie potrafiliśmy nic z tym zrobić.
Oczywiście ta historia ma happy end – nasz kochany chłopczyk przeżył. Po wielu miesiącach mozolnej, ciężkiej walki – wygrał. Byliśmy szczęśliwi – znów mieliśmy szanse stworzyć rodzinę i wieść udane życie. Niestety…
Pozostała jeszcze jedna bardzo ważna kwestia – zadłużenie. W nasze życie weszła osoba trzecia – komornik. Od słowa do słowa, od czynu do czynu i dom, którego tak bardzo pragnęliśmy miał zostać zlicytowany. Wychodzenie z długów nie jest takie proste, jak może się wydawać.
Ledwo odzyskaliśmy względny spokój psychiczny, a już musieliśmy walczyć z kolejnym problemem. Czekaliśmy na najgorsze.
Przecież nie da się uratować nieruchomości przed licytacją – przynajmniej tak myśleliśmy. Spirala długów krążyła wokół nas niczym prawdziwe fatum. Ledwo udało nam się „coś” spłacić, pojawiali się kolejni wierzyciele, ogromne odsetki i sporo zmartwień.
Poddaliśmy się. Wtedy właśnie los się do nas uśmiechnął – ponownie. Koleżanka poleciła nam firmę Conectum Finanse. Jako, że nie mieliśmy już nic do stracenia, niemal od razu umówiliśmy się na spotkanie. Od tego momentu było coraz lepiej…
Specjaliści z Conectum nie tyle pomogli nam wyjść z długów, co zyskać dodatkowe pieniądze na spłatę obecnych. Dzięki temu spłaciliśmy wszystkie zaległości i pozostała nam jedynie spłata tego, co pożyczyliśmy z Conectum Finanse.
Wbrew pozorom nie było to takie straszne jak się wydaje. Uratowanie naszego wspaniałego domu przed licytacją sprawiło, że przestaliśmy bać się przyszłości. Atrakcyjny termin spłaty i stosunkowo niskie raty pozwoliły nam stopniowo wyjść z problemów finansowych.
Oczywiście, do tej pory regularnie co miesiąc przesyłamy pieniądze, ale widmo całkowitego bankructwa i wylądowania na bruku nie jest już takie straszne jak przedtem.”