Kredyt potrzebny na już”, czyli historia Lidii i Piotra z Poznania.
„Ciężko jest sobie wyobrazić prawdziwy dramat, wiodąc spokojne, niemal sielskie życie.
Podobnie było w naszej rodzinie. Na tle innych zupełnie niczym się nie wyróżnialiśmy. Mieliśmy własne mieszkanie (średniej wielkości), psa i dwójkę dzieci.
Raz w roku jeździliśmy całą rodziną na wakacje nad morze, zaś zimą wysyłaliśmy nasze pociechy na ferie w góry. Obydwoje z mężem pracowaliśmy.
Pieniądze nie były wielkie, aczkolwiek starczały nam na większość zachcianek. Oczywiście nie obyło się bez kilku kredytów. Płaciliśmy raty za mieszkanie, samochód oraz sprzęt AGD.
Chociaż miesięcznie wychodziła pokaźna sumka, wiedzieliśmy, że stała praca pozwoli nam regularnie spłacać zadłużenie. W jednej chwili wszystko się popsuło.
Zaczęło się od stosunkowo niegroźnego bólu głowy u starszej pociechy. Normalny rodzic pomyślałby: „kwestia upałów bądź przeziębienie”. I my również tak pomyśleliśmy.
Niestety, ból nie ustawał. Jako, że córka ma dopiero 12 lat, zabraliśmy ją do lekarza. Potem było jak z górki – doktor wypisał skierowanie do szpitala, setki badań i diagnoza.
Okazało się, że to rak. Do tej pory mam jeszcze trudności z uwierzeniem, że to wszystko działo się naprawdę.
To było szokiem nie tylko dla nas, ale dla całej rodziny. W końcu nowotwór, który atakuję głowę to rzadka choroba. Do tej pory myśleliśmy: „takie rzeczy tylko na filmach, nam to nie grozi”.
Jedno było pewne – nowotwór. Wszystko inne było niewiadomą. Wprawdzie w państwowym szpitalu „zaserwowali” nam kompleksowe leczenie, aczkolwiek nie przynosiło ono żadnych skutków.
Szukaliśmy, prosiliśmy o pomoc różnych ludzi, babraliśmy się w medycynie konwencjonalnej i niekonwencjonalnej i… nic. W końcu, zupełnym przypadkiem, usłyszeliśmy o prywatnej klinice w Polsce, która zajmuje się takimi przypadkami.
Nie zastanawialiśmy się długo. Młoda pociecha do dziadków, starsza zaś z nami – niemal na drugi koniec kraju. Jedziemy, pytamy, prosimy i… miejsca oczywiście są, ale ich koszt wykraczał poza naszą wyobraźnię.
Nasze oszczędności starczyłyby raptem na kilka dni pobytu córki w tym ośrodku. A co z nami, naszym noclegiem, leczeniem, ewentualnymi zabiegami i konsultacjami. Odpowiedź była prosta – trzeba wziąć kredyt, kolejny.
Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że nie będzie to zwykła pożyczka na tysiąc czy nawet pięć tysięcy. Potrzebne nam było solidne zaplecze gotówkowe.
Pędem pobiegliśmy do banku. Znów kolejna klapa. Prosiliśmy, staraliśmy się, nawet groziliśmy – niezależnie gdzie byliśmy, żaden bank nie chciał udzielić nam kolejnego kredytu.
Nie dość, że byliśmy zadłużeni i nie zapowiadało się, że szybko z tych długów wyjdziemy, to jeszcze brakowało nam pieniędzy na leczenie własnego dziecka.
Z pomocą przyszła nam koleżanka, a właściwie dobra znajoma. Pożaliliśmy się jej na trudną sytuację finansową, a ta poleciła nam… Conectum Finanse.
Sama korzystała z pomocy tej firmy, gdy miała problemy z zadłużeniem mieszkania. Stwierdziliśmy: „czemu nie”. Nie mieliśmy przecież za wiele do stracenia.
Niemal natychmiastowo skontaktowaliśmy się z doradcą Conectum i bez ogródek wyłożyliśmy karty na stół: „potrzebujemy kolejnego kredytu, jednakże bank nie chce go nam udzielić”.
Wiecie co? Nie minęło kilka dni, kiedy pożądane przez nas pieniądze były na naszym koncie. Owszem nasze zadłużenie znacząco „poszło w górę”, aczkolwiek w danej chwili ważniejsze było dla nas życie i zdrowie dziecka.
Leczenie, chociaż kosztowne, przebiegło pomyślnie. Na tyle pomyślnie, że nasza pociecha może być już z nami w domu. My, chociaż musimy spłacać znacznie większe raty, jesteśmy zadowoleni, że skorzystaliśmy z pomocy firmy Conectum„.
#Conectum #OddłużaniePoznań #Umorzenie Długu #Sprzeciw od nakazu zapłaty #Oddłużanie Firm
Chcesz poznać kolejną historię naszych Klientów? Śledź na bieżąco nasz profil na Facebook’u.